Od rana robi się masakrycznie gorąco...No nic trzeba duuużo wody pić...:) Popołudniu zrobiło się 38 stopni i to już przeginka...To już nie jest niestety temperatura na rower...
No to mamy upał i prawdziwe lato...;) Jeszcze z rana, w miarę się jechało :). Z powrotem już, tak jak myślałam, żar z nieba...Tylko zimna woda może pomóc...
Zapowiada się bardzo słoneczny dzień :). Bardzo fajnie i przyjemnie się jechało...:) Z rowerem wszystko ok. Wczorajszy z kolei po brzegi wypełniony adrenaliną :). I przed meczem, w trakcie (choć gra taka sobie) i po meczu...;) Dobrze, że chłopaki przyjęli prawdę ,, na klatę,, jak powinni i zapewne teraz dadzą z siebie wszystko :). - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Z powrotem pojechałam jeszcze zobaczyć czy odkryte całkiem niedawno gniazdo z niewiadomego gatunku ptakami w moim magicznym miejscu jeszcze jest...?! Gniazdo jest, a ptaki podrosły i widocznie wyfrunęły... ;( Trochę szkoda bo były ,,takie inne,, ;(. Poza tym zrobiło się gorąco i zaczyna mi się tam kręcić coraz więcej osób... Musze pognać to towarzystwo...Bo to jest moje miejsce i koniec :).
Po burzach, deszczach i wichurach zrobiło się ciepło i przyjemnie :). Dzisiaj Mąż zrobił mi niespodziankę i odprowadził mnie na rowerze do pracy...:) A w pracy nie działało nic.....................................
Z rana mocno wiało...Z powrotem już nie tak bardzo...Wyjeżdża człowiek spokojny, wraca po tej robocie zdenerwowany...?! No nic... Grill, piwko, barwy biało-czerwone i meczyk...:) Fajna liczba z km się uzbierała...:)
Od rana świeci słoneczko...;) Tylko te paskudne muszki-meszki...Znowu pogryziona jestem...:( Z powrotem jakoś tak bardzo szybko jechałam...Co to był za dzień...?! Do tej pory jestem w szoku...
Chłodno i przyjemnie, ale mocno się zachmurzyło...:) Wiadomo gdzie, wiadomo po co i wiadomo jak...Razy dwa dzisiaj ;) A teraz czas na deser...Galaretka z truskawkami i jabłecznik (jeszcze ciepły)...;) Rower wzmaga apetyt, a .... rosnie☺.
Dzisiaj się dobrze jechało, bo jest chłodniej, przyjemniej... ;). Muszę zacząć zbierać kasę na ,,mały remoncik,, roweru. Najwyższy czas na wymianę części na nowe...;) Narazie mam zamówiony bidon i uchwyt, zawsze coś...żarcik ;) Z powrotem już mocniej wiało. Dobrze, że miałam ciężki plecak (z towarem) to przynajmniej mnie nie porwało...☺
Dzisiaj miałam małą przygodę z rowerem...;) 20 minut w garażu próbowałam nim ruszyć, ale po wczorajszym błocie i kałużach, ani rusz...Nie można było nawet przerzucić żadnej przerzutki, ale pomału, pomału i jakoś sobie poradziłam...;) - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Z powrotem byłam dopiero po 22 w domu. Jakaś baba mnie na samym końcu męczyła, dużo nie brakowało i bym ją pognała...;) No i wracałam jak było już ciemno i zimno.....
,,Droga jest celem,, - Dalajlama.
Moja przygoda z rowerem rozpoczęła się dokładnie 28.06.2014r., trwa nadal i oby trwała jak najdłużej...:)
Rower stał się po prostu moim ,,dobrym przyjacielem i towarzyszem,, po jakże pięknej naszej Ziemi... :)