No i udało się wsiąść ponownie na rower (po długiej przerwie i dużym strachu), przejechać pierwszą setę w życiu i zrobić nowy życiowy rekord km w jeden dzień wyjazdowy...;) Pogoda była przez całą drogę naprawdę suuuper. Temperatura około 22 stopni, lekkie słoneczko i przyjemny, chłodny wiatr, chociaż miejscami wiało bardzo mocno. Z Bydgoszczy do Chełmży, a właściwie do Wybcza jechaliśmy tą samą trasą co ostatnio. Jakie duże było moje zdziwienie gdy droga pod Wybczem na której doszło do mojego upadku została poprawiona, tzn. usunięto wysokie krawężniki, a pobocza poszerzono i zrównano z jezdnią. Oczywiście odwiedziliśmy ludzi, którzy nam wtedy pomogli, bardzo się ucieszyli i ruszyliśmy dalej. Naprawdę warto było zobaczyć Chełmżę, gdyż jest pięknym, zadbanym miastem, z ciekawymi zabytkami i odnowionymi ścieżkami/trasami nad Jeziorem Chełmżyńskim, dzięki funduszom unijnym. Oto kilka fotek: ;)
Z Chełmży do Torunia jechaliśmy już cały czas ścieżką rowerową, została ona w pełni oddana (36km) dopiero od czerwca 2015r. Oczywiście ja zamiast odpoczywać przy postojach wymyślałam sobie inne zajęcia, dlatego na jednym zdjęciu poniżej np. ćwiczę...;)
Jak już dojechaliśmy do Torunia z kolei to nie mogliśmy sobie odpuścić wizyty ,,w naszych dawnych rewirach,, tzn. w UMK i w akademiku nr 8. Było ciekawie, bo przypomniało się nam akademickie życie i imprezy na studiach ;). W pobliskim barze zjedliśmy obiadek i po krótkiej przerwie ruszyliśmy w drogę powrotną do Bydgoszczy, ale już przez Przysiek/Rzęczkowo/Skłudzewo/Bolumin/Wałdowo Królewskie/Ostromecko. Po 80-90 km miałam mały kryzys (widoczny na zdjęciu ;)), ale jak już przekroczyłam kolejną granicę, to nawet ręka i nogi przestały boleć :).
I ostatnie dzisiaj zdjęcie, już na szczęście beze mnie (taki żarcik ;)):
Nowy rekord trasy: 114,45 km :). Wycieczka udana, ze wspomnieniami, zarówno tymi dobrymi, wesołymi (na studiach), jak również tymi mniej przyjemnymi, smutnymi (wypadek)........Dziękuje Wszystkich za trzymanie kciuków, wkońcu się udało!!! :)