Dzisiaj ciężko się jechało. Wszędzie istne lodowisko i ten masakryczny, zimny wiatr... Pomimo ciepłych ubrań troszeczkę zmarzłam, ale jak zawsze było warto chociaż na chwilkę wsiąść na rowerek ;).
MMM musi jeszcze poczekać, bo tam mega ślisko...;) I chociaż dzisiaj temperatura popołudniu wynosiła 3 stopnie, było wilgotno i chłodno. Dodatkowo z powrotem jazda pod wiatr. Chyba najwyższa pora, aby kupić sobie komin...?!;)
Mała rundka w samo południe do dworca wschodniego PKP i z powrotem...;) Temperatura około 2 stopni i świeciło słońce, ale odczuwalna znacznie niższa z przeszywającym wiaterkiem. Jedni biegają, inni jeżdżą na rowerze...;) Równowaga w przyrodzie musi być...:)
Dzisiaj temperatura około 0 stopni i bardzo ślisko. Oczywiście jechałam trochę ,,za ostro,,i wywróciłam się na lodzie przed MMM... Uderzenie o ziemię zamortyzowałam rękoma i kolanami (wyszły mi krwiaki). Na szczęście poza tym nic mi się nie stało...
Wykorzystując dzisiejszą słoneczną pogodę, przy temperaturze -5 stopni pierwszy raz w roku 2017 wsiadłam na rower ;). No i wiadomo dokąd mnie poniosło...;) Tam, w lesie miejscami spore zaspy śnieżne, to i jechało się bardzo wolno... Ale super wygląda rower w tej śnieżnej, leśnej, magicznej, bajkowej scenerii :):
Temperatura od 0 do 2 stopni i dosyć ślisko. Dobrze, że wyjechałam ok.10, bo jak wracałam wzmagał się bardzo zimny i przeszywający wiatr. Zapewne wtedy dostałabym jeszcze bardziej w kość?! No nic...Ostatni raz w tym roku w świątecznym MMM, bo nawet tam zawiesili bombki i łańcuch. Końcówka tego roku jest bardzo trudna, ale za moment Nowy Rok 2017...Zobaczymy co on przyniesie...?! Rowerowo, tak jak chciałam przejechałam swoje minimum roczne...2121,21 km (nawet odrobinkę więcej, ale niech tak zostanie).
W mroźny, chociaż słoneczny dzień krótka popołudniowa wycieczka do MMM..;) Mimo wszystko ubrałam się ,,za lekko,,i w lesie dla większej rozgrzewki trochę poćwiczyłam i potruchtałam. Oczywiście na tyle, aby mieć swój rower na widoku ;). Dzisiaj też całkiem sporo osób mijałam jadących na rowerze lub biegających. I w sumie bardzo dobrze, trzeba się troszkę ,,hartować,,dla zdrowia ;).
Miało być zakończenie sezonu rowerowego, ale rower (na którym przez ponad dwa miesiące nie jeździłam) przypomniał mi jaka to frajda na nim się poruszać...:) Teraz żałuję, bo czasami znalazła by się chwilka, aby kawałek na nim ,,przeprysnąć,,. Owszem warunki pogodowe już nie te, szybko ciemno, mocno wieje, zimno, pada śnieg z deszczem, ale kto wie...?! Zobaczymy :).
Niestety Ciechocinek musi jeszcze chwilę zaczekać...;) Niepewna pogoda i mało czasu... Ale nie mogłam odpuścić i chociaż troszkę pojeździliśmy wokół komina, aby się rozruszać...Na wale dosyć mocno wiało.
,,Droga jest celem,, - Dalajlama.
Moja przygoda z rowerem rozpoczęła się dokładnie 28.06.2014r., trwa nadal i oby trwała jak najdłużej...:)
Rower stał się po prostu moim ,,dobrym przyjacielem i towarzyszem,, po jakże pięknej naszej Ziemi... :)